Dzisiaj już mamy pierwszy dzień grudnia. Jeszcze miesiąc, a będziemy świętować Nowy Rok, ale wcześniej czekają nas święta. Nie ma co… Ostatnie trzy miesiące zleciały mi jak z bicza strzelił i nawet się nie obejrzałam, a już jestem po próbnych maturach. Niestety, przez to wszystko nie mogłam poświęcić swoim blogom tyle czasu, ile bym chciała. I najgorsze jest to, że nie mogę obiecać, że to się zmieni.
Może zacznę od tego, że nie rozmawiałam z Caraxem na temat tego, co dalej z blogiem, ale już na początku zakładania go stwierdziłam, że się odłączę. Podjęłam już nawet decyzję, że wszystko nastąpi z początkiem nowego roku i będziecie mogli znaleźć mnie na
Spotkaniach z Literaturą. Oczywiście moje recenzje zostaną tam przeniesione, a ja wciąż będę odwiedzać Wasze blogi, choć ostatnio nieco Was zaniedbuję. Mam nadzieję, że wybaczycie i zrozumiecie.
Co do funkcjonowanie tego bloga, to nie mam pojęcia, jak to będzie dalej wyglądało. Postaram się opublikować w tym tygodniu jedną recenzję, a potem zobaczymy, na ile starczy mi jeszcze czasu, który w większości poświęcę na naukę i przygotowania do świąt (dom się sam nie posprząta, a szkoda…). Poza tym pisanie o przeczytanych lekturach nie sprawia mi tyle frajdy, co pisanie o tym, co przeczytałam z własnej woli, a ostatnio wciąż staram się wyrobić z terminami na sprawdziany z polskiego. Co dwa tygodnie mam nową lekturę, a do tego dochodzą jeszcze książki na rozszerzenie i praktycznie nie wyrobiłam się z tym, co zamierzałam przeczytać w październiku, więc doszłam do wniosku, że nie widzę sensu, by publikować stosik, który praktycznie nie zostanie przeze mnie przeczytany. Poza tym żadna z lektur nie okazała się na tyle wspaniała (wyjątkiem byli „Chłopi”), by poświęcić jej nieco więcej uwagi. Bardzo zawiodłam się na „Ludziach Bezdomnych”, a o „Przedwiośniu” już nawet nie wspomnę, bo wiązałam z nim bardzo duże nadzieje. Na szczęście teraz czeka mnie dwudziestolecie międzywojenne i mam nadzieję, że coś się zmieni i że jedynym problemem będzie Gombrowicz, którego (po przeczytaniu „Trans-atlantyku”) nie cierpię. Czas pokaże…
Zastanawiam się jeszcze, co Wam miałam napisać, ale w tym momencie nic nie przychodzi mi do głowy, a post stał się raczej czymś w rodzaju notki z mojego życia i będę się naprawdę cieszyć, jeśli ktoś dotrwa do końca. Pozostaje mi jedynie prosić, żebyście trzymali kciuki za moją wytrwałość w postanowieniach, a wszystko wróci do normy. Ale na razie czekam na wyniki próbnych matur.
Pozdrawiam serdecznie i życzę owocnego, grudniowego czytania!
-------------------------------------------------------------------------------------------