„Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”
~ Wisława Szymborksa

Nasze Królestwo Książek to blog stworzony z myślą o dzieleniu się z książkoholikami naszymi wrażeniami po dopiero co przeczytanych dziełach literatury. Znajdziecie tu nie tylko opinie o najnowszych pozycjach prosto z księgarni, ale także o zapomnianych już przez niektórych lekturach. Poza tym nie skupiamy się wyłącznie na jednym gatunku, a czytamy książki z całego zakresu, zatem każdy znajdzie tu coś dla siebie, a być może wyrazi własne zdanie na temat danej twórczości.
26.08.2013
„Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” – Stieg Larsson

Tytuł: „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”
Tytuł oryginału: „Män som hatar kvinnor”
Autor: Stieg Larsson
Saga: Millenium
Numer w kolekcji: 1
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 640


Kiedy moja ciocia rok temu dostała tę książkę na imieniny, powiedziałam, że ją kojarzę, bo to podobno jeden ze światowych bestsellerów i na pewno ją przeczytam. Okazało się, że mam inne plany i musiała nieco na mnie poczekać, a potem nie chciałam odrywać mojej chrzestnej od lektury. Poczekałam kilka dni i usłyszałam jedno zdanie: „Dawno nie czytałam tak dobrej książki”. Kierując się tą opinią, ponieważ z ciocią mamy podobny gust, szybko zabrałam się za pochłanianie tego dzieła Stiega Larssona i się troszeczkę rozczarowałam. Być może dlatego, że zbyt dużo oczekiwałam od tego kryminału, ale po kolei…
Na pierwszych stronach książki poznajemy dziennikarza – Mikaela Blomkvista. Mężczyzna opuszcza więzienie i stara się zniknąć z życia publicznego, ponieważ wie, że, tracąc reputację, zaszkodził gazecie, której jest jednocześnie wydawcą. Nie może do końca pogodzić się z tym, co się stało i tutaj już pojawiają się pierwsze pytania, ponieważ autor nie wyjaśnia dokładnie, co sprawiło, że mamy do czynienia z taką sytuacją. Szczątkowe informacje budujące obraz biznesmena oskarżonego o korupcję, będące najpierw wątkiem głównym, szybko zostają odesłane na drugi plan, kiedy do akcji wkracza Henrik Vanger – starszy mężczyzna, którego imperium jest sławne w całej Szwecji – prosząc, by Mikael napisał dla niego książkę zawierającą całą historię jego rodziny. Jednak w tym momencie Larsson wraz z niewielką grupą bohaterów wprowadza czytelnika w zupełnie inny świat. Stajemy się spiskowcami i detektywami amatorami, którzy jako jedni z niewielu zostają poinformowani o prawdziwym celu pobytu Blomkvista na małej wysepce należącej tylko do Vangerów. Dowiadujemy się, że kiedyś doszło tam do morderstwa i sprawa nigdy nie została rozwiązana przez policję, a zabójca znęca się na Henrikiem, przysyłając do niej co roku o tej samej porze jednego motyla. W zamian za odkrycie prawdy dziennikarz ma otrzymać dużo pieniędzy i informacje o Wennerströmie, aby móc raz na zawsze pogrążyć biznesmena i pozbyć się złej sławy, jaką cieszył się od kilku miesięcy. Mikael ma jednak dwa wyjścia – przyjąć propozycję albo odmówić. Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw zgadza się, co pewnie wielu z nas uczyniłoby niemal od razu... I w tym momencie wszystko się zmienia. Redakcja „Millenium” odchodzi w niepamięć, co za bardzo mi się nie spodobało, jednak autor mi to wynagrodził i genialnie skonstruował postać Lisbeth Salander, która  niebawem zostaje wciągnięta w śledztwo i staje się moją ulubioną bohaterką w tej książce. Niestety, życie jej i Blomkvista zostaje zagrożone, kiedy wkraczają na niebezpieczną ścieżkę, starając się rozwiązać zagadkę morderstwa i próbując odtworzyć wydarzenia, jakie miały miejsce tamtego dnia. Na jaw wychodzą długo skrywane sekrety i tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, jednak zastanawiam się, czego nie widział Larsson, pisząc ten kryminał, a co dostrzegłam ja. Długo przed rozwiązaniem zagadki stało się dla mnie jasne, co mniej więcej się wydarzyło i kto za tym wszystkim stoi. Nawet dokładnie pamiętam moment, w którym ciocia spytała się, jak mi idzie czytanie, a ja jej na to odpowiedziałam pytaniem, czy mam rację co do osoby odpowiedzialnej za wszystko. Oczywiście stwierdziła, że musiałam poszukać zakończenia w Internecie, ponieważ ona do samego końca nie wiedziała, kto tak naprawdę zamordował. Nieprawda. Jeśli ktoś chce, jest w stanie znaleźć odpowiedzi nieco wcześniej, choć nie na wszystkie pytania i tu się trochę zawiodłam. Wiedząc już, o co chodzi, nie czytało mi się tak dobrze, więc mogę powiedzieć tylko tyle, żeby nie zaprzątać sobie głowy samodzielnym rozwiązaniem zagadkowej śmierci Harriet, ponieważ szybko skończy nam się zabawa, a niewyjaśniony pozostanie wątek obyczajowy. Niemniej jednak nie sposób samemu nie analizować znalezionych i odkrytych informacji, a szczególnie cytatów z Biblii, które miały służyć jako drogowskaz dla poszukujących prawdy. Ścieżka, którą wskazuje nam autor, jest naprawdę dopracowanym szczegółem i z tej części jestem zadowolona. Poza tym z każdym rozdziałem staje się jasne, że Mikael i Lisbeth wiedzą za dużo, a to może oznaczać tylko kłopoty. Na szczęście w trakcie śledztwa poznajemy obydwu bohaterów i wiemy, czy sobie poradzą, czy nie. Zresztą panna Salander jest naprawdę wyjątkową osobą, której życie osobiste jest chyba bardziej fascynujące niż samo morderstwo. Dla mnie ta dziewczyna skrywa tajemnicę sama w sobie i wymaga poświęcenia większej uwagi dzięki temu, że jest nieprzeciętna i nieszablonowa. Widać, że postać ma potencjał, który być może zostanie kiedyś wykorzystany. Na razie jednak wystarczy docenić jej sposób myślenia, kierowanie się moralnością i brak jakichkolwiek ograniczeń. Jest genialna i jedyna w swoim rodzaju, choć mówię trochę ogólnikowo, żeby nikomu nie zepsuć zabawy. Lisbeth trzeba poznać samemu i wyrobić sobie o niej zdanie, bo na pewno może budzić kontrowersje. Ja lubiłam ją coraz bardziej z każdym rozdziałem, w którym była akcja z jej udziałem. Może czasem mnie denerwowała i wywoływała skrajne emocje, ale taka właśnie powinna być, ożywiać, prowokować i to jest według mnie najważniejsze. Człowiek się do niej przywiąże, nim nawet zdąży się zorientować.
Z kolei Mikael jest zupełną przeciwnością Lisbeth. Nie jest ani aż tak genialny, ani nie ma takich samych poglądów na świat. W zasadzie postrzegam go jako egoistę, który myśli tylko o sobie, ale w kwestii przyjaciół jest wierny i oddany – tego nie mogę go zarzucić. Traktuje wszystko i wszystkich poważnie, co stanowi dobrą cechę jego charakteru. Widać, że nigdy się nie poddaje, jest zawzięty i ambitny i to bardzo sobie w nim cenię. Poza tym zdarza mu się myśleć nieszablonowo i jako dziennikarz jest świetny w swoim fachu, jednakże jest w stanie zaniedbać własne wydawnictwo tylko po to, aby do końca doprowadzić jedną sprawę, której jest w stanie poświęcić się całym sobą. Nie ma żony, więc może pozwolić sobie na taką pracę dzięki swojej niezależności, jednak ja z chęcią ujrzałabym go z jakąś kobietą i chodzi mi tu raczej o dłuższą relację, prowadzącą do stabilnego związku, ponieważ jego romanse raczej go nie zmienią. Przydałoby mu się trochę ciepła, miłości i wsparcia, ale nie w jakiś romantycznym znaczeniu wyciągniętym prosto z tanich romansideł. Chodzi mi bardziej o zwykłą przyjaźń, która stanie się przyzwyczajeniem i już nie pozwoli odejść tej drugiej osobie, a z czasem przerodzi się w uzależnienie i zrozumienie, że życie bez tej osoby byłoby nijakie. Jednak jako kawaler, Mikael nie jest zgorzkniałym mężczyzną. Potrafi denerwować, ale w gruncie rzeczy go lubię, pomimo jego dziwnych fobii i przyzwyczajeń.
Ogólnie o bohaterach mogę powiedzieć, że nie są zwykli i szarzy.  Każdy ma jakąś tajemnicę, którą skrywa i czasem zdarza się, że jest to coś, czego można pozazdrościć. Poza tym Larsson umiejętnie kreuje wszystkie postacie, również te drugoplanowe i epizodyczne. Różnorodność charakterów jest ogromna, więc nie można się nudzić. Z drugiej jednak strony autor skupia się czasem na niewłaściwych osobach, próbując nas w pewien sposób odciągnąć od wątku głównego. Wolałabym jeszcze bliżej poznać historię Lisbeth albo samego Mikaela, bo mam wrażenie, że tutaj kilka rzeczy pozostało do wyjaśnienia. Niemniej jednak pisarz poprowadził nas oczami głównych bohaterów od początku do końca poprzez wydarzenia, które nie były w żaden sposób przejaskrawione. Samo zakończenie jest dla mnie wręcz idealne, ponieważ akurat tego się nie spodziewałam. Nie ma w nim ani słodyczy, ani goryczy. Pozostawia lekkie nienasycenie, które każde sięgnąć po kolejną część i wcale nie czyni z książki romansu, który wydaje się wręcz oczywisty.
Jeśli miałabym ogólnie odpowiedzieć na pytanie, czy dobrze mi się czytało, powiedziałabym, że tak i że mi się podobało, ale nie jest to dla mnie genialny kryminał na skalę światową. Czytałam zdecydowanie lepsze i napisane ładniejszym językiem. Larsson ma tendencję do braku opisów w miejscach, gdzie są potrzebne i do wstawiania ich tam, gdzie najchętniej byśmy je po prostu ominęli. Jednak zachęcam do przeczytania i zmierzenia się z tym dziełem, ponieważ warto samemu przekonać się, czy jest to książka dla nas, zwłaszcza że jest to debiut tego, nieżyjącego już, pisarza.
-------------------------------------------------------------------------------------------

12 komentarzy:

  1. No pięknie :) Z resztą mówiłem Ci już jak mi się podoba to, co piszesz ;) Czekamy na kolejne recenzje! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Wiem, że mówiłeś, więc się nie powtarzaj... :P Bierz się lepiej za pisanie jakiegoś opowiadania. ;)

      Usuń
  2. Genialne!! Pisz tak dalej, jest świetnie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 Mam w planach :)
    Piszesz świetne recenzje!! :) Mam nadzieję, że będziemy się odwiedzać nawzajem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Przeczytaj, bo w sumie warto się samemu przekonać. ;) I jak będą u Ciebie nowe posty, to będę zaglądać.

      Usuń
  4. Rzeczywiście bardzo dobrze piszesz :) Co do książki - nie czytałam i własciwie rzadko czytam powieści tego typu, więc na razie nie mam jej w planach, ale recenzja jak najbardziej zachęcająca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Cieszę się, że recenzja się podoba.
      Co do książki, to każdy ma inny gust, prawda? ;)

      Usuń
  5. Recenzja bardzo fajna, jednak nie wiem, czy mnie do niej zachęciłaś :D . Czekam na kolejne książki.
    A tak przy okazji, to może choć u mnie byś wstawiła jakąś minirecenzję w postaci komentarza? Już od dwóch miesięcy obiecujesz takową :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w sensie czy zachęciłam Cię do książki, czy do recenzji? Bo to nie wynika z kontekstu... :P
      A co do komentarza u siebie, to musisz sobie poczekać najpóźniej do niedzieli, bo nie mam kiedy siąść i poczytać. A od czasu do czasu zostawiałam jakiś komentarz, tylko krótki, a poza tym nie nadążam z czytaniem. :P Pisz mniej. xD
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Rzeczywiście, nie zauważyłem tego, gdy pisałem :D Chodziło mi o książkę, bo recenzja jest spoko :)
      A stwierdzenie, że piszę za szybko to wręcz oszczerstwo...
      Nie to, żebym poczuł się urażony, ale Twoją prośbę na pewno spełnię. Przez rok szkolny tyle czasu nie będę miał.
      P.S. Akurat gdy już miałem wysłać tą odpowiedź na tą odpowiedź przyszła mi na maila informacja o Twoim komentarzu u mnie. Przypadek? Nie sądzę :D

      Usuń
    3. No to dobrze, że o książkę. ;)
      Ja nie mam czasem ani czasu, ani siły, ani ochoty na czytanie, więc musisz to przeboleć. Potem nie dziwota, że się nie wyrabiam. :)
      PS. Nie wierzysz w przypadki? Ja wierzę. xD To był przypadek. ;)

      Usuń

Książkoholicy